Praca na swoim jest do dupy – dodatkowe wnioski, lekcje i przemyślenia

Wstęp

Jednym z ciekawszych “efektów” pisania (blogowanie to dla mnie jeszcze zbyt duże słowo) jest możliwość MASOWEJ dyskusji z setkami osób jednocześnie. Jest to świetna okazja do poznania innych punktów widzenia oraz wyciągnięcia dodatkowych wniosków i lekcji (pod warunkiem, że jesteś wystarczająco otwarty). Jednym zdaniem pisanie jest okazją do nauki 🙂

Ostatni artykuł https://www.marcinmuras.com/praca-na-swoim-jest-do-dupy-czyli-kilka-malo-znanych-wad-wlasnego-startupu/ wywołał właśnie taką dyskusję. W sumie przeczytaliście go prawie 10 tyś razy (tak wiem większość z Was i tak czyta nagłówki), daliście ponad 60 komentarzy na blogu i w social media oraz udostępniliście go innym ponad 400 razy!

Dyskusja była na tyle ciekawa, że w tym artykule zebrałem kilka dodatkowych wniosków, lekcji i przemyśleń na temat wad (i zalet) “pracy na swoim”.

Każdy jest inny. Zalety i wady są subiektywne. Zmieniają się w czasie. Niektóre mogą nas nie dotyczyć

Rafał: “[…] W moim przekonaniu nie ma tu wyboru między dobrem (na swoim) i złem (u kogoś) tylko między tym kim się jest a kim się chce być i to czy mamy zamiar o to walczyć. Zarówno z jednej jak i z drugiej strony masz dobre i złe aspekty, ale z tym co jest ostatecznie lepsze jest jak z gustem każdy ma swój […]”

Grzegorz: “No to jest właśnie podstawowy problem większości tekstów o własnym biznesie – prezentują specyficzny punkt widzenia w taki sposób, jakby wszyscy ludzie byli tacy sami i mieli takie same cele, pragnienia, możliwości, itd. “

Andrzej: “Z kilkoma punktami się zgodzę w 100% (np. brak równowagi czy mentalnie zawsze jestem w pracy). Inne zależą od charakteru samozatrudnienia. Ja nie mam i nie zamierzam budować zespołu, więc odpadają punkty z tym związane.[…]”

No właśnie pamiętajmy, że wszystko co robimy zależy od mnóstwa czynników. Od naszego charakteru, branży w której działamy, dotychczasowych doświadczeń, oczekiwań, odporności na stres, poziomu motywacji, ambicji czy wreszcie szczęścia i tego “jak nam idzie”. Ten miks powoduje, że każdy z nas inaczej odbiera i filtruje rzeczywistość.

Zalety i wady „pracy na swoim” czy „pracy u kogoś” są ZAWSZE SUBIEKTYWNE. To co dla jednego jest zaletą dla innego może być wadą. Niektóre wady lub zalety mogą nas kompletnie (w danym momencie) nie dotyczyć. Co więcej zalety i wady ZMIENIAJĄ SIĘ W CZASIE w momencie gdy zmienia się nasza sytuacja (punkt widzenia zależy od punktu siedzenia). Podsumowując każdy z nas jest inny. Nie ma jednego punktu widzenia. To co czytasz ZAWSZE weryfikuj przez pryzmat siebie, swoich doświadczeń i sytuacji. Taka „oczywista oczywistość” na początek 🙂

Praca na swoim to masochizm

Wojtek: “Heh dla mnie to pokazuje że robienie czegoś samemu jest pewna forma masochizmu”

Najlepszą analogią osób prowadzących firmę są sportowcy. Zawodowe uprawianie jakiejkolwiek dyscypliny sportowej wiąże się z latami pracy i całą masą wyrzeczeń.. nie do zniesienia dla normalnych ludzi. Idąc za definicją masochizmu jako “odczuwania jakiejkolwiek przyjemności spowodowanej przez zwykle (czyli przez większość ludzi) przykro odczuwane czynniki” to tak praca na swoim, rozwijanie biznesu czy zawodowe uprawianie sportu jest formą masochizmu 🙂

Generalnie każda forma ekstremalnych działań jest formą masochizmu bo większość ludzi nie widzi w tym ani sensu, ani przyjemności.

Nie zrozumiesz póki nie doświadczysz

Piotr: “Zadziwiająco bliskie rzeczywistości przemyślenia, które potwierdza codzienność polskiego przedsiębiorcy, a jednocześnie tak odjechane i trudne do zrozumienia gdy się komuś o tym opowiada :)”

Iga: “Bardzo trafne obserwacje, przynajmniej pokrywające się z moim doświadczeniem. Wiele tych punktów to nieoczywiste problemy, których nie da się zrozumieć, póki się tego nie przeżyje. […]”

To dotyczy dużo szerszego obszaru niż przedsiębiorczość. Podobną lekcję miałem już w przeszłości czytając np. książki. Czytasz i wydaje Ci się, że wszystko jest jasne i że dokładnie rozumiesz autora. Jednak gdy na własnej skórze DOŚWIADCZYSZ to co opisał autor DOPIERO wtedy zaczniesz TAK NAPRAWDĘ ROZUMIEĆ co autor chciał Ci przekazać. To wyjaśnia dlaczego warto wracać do dobrych ponadczasowych książek (czy artykułów). Z większą wiedzą i doświadczeniem pewne rzeczy rozumiemy po prostu zupełnie inaczej.

Podsumowując bądź otwarty i nie oceniaj jeśli czegoś rzeczywiście OSOBIŚCIE nie przeżyłeś/aś. Jest spore prawdopodobieństwo, że widzisz tylko wierzchołek góry lodowej.

Miej dobry cel. Praca na swoim nie może być substytutem etatu

Bar Mac: “Podstawą jest mimo wszystko posiadanie celu. Jeśli założenie własnej firmy ma być substytutem etatu, a nasze podejście ogranicza się do krótkoterminowych planów życiowych, to zakładanie własnej działalności nie ma sensu.”

Hubert: “[…] Jeżeli startup ma „być wielki” a człowiek ma „odnieść sukces” to widzac po wielu moich znajomych, wyglada to tak jak w artykule. Jezeli sie podchodzi do tego z nastawieniem: chce tyle I tyle miesiecznie, zeby stworzyc portfolio inwestycji I oszczednosci to wyglada to z grubsza inaczej […]”

Gdy zabierasz się za własny biznes dobrze abyś wiedział nie tylko “po co to robisz?” ale również “gdzie chcesz dojść czyli jaki masz cel?”. Oczywiście dobrze aby ten cel był SMART (był mierzalny, konkretny itd.). Posiadanie jasnego celu nie tylko jest jak magnes (przyciąga Cię do sukcesu) ale jest dla Ciebie “miernikiem” gdzie jesteś.

Sprowadzając temat tylko do pieniędzy. Inaczej będziesz patrzył na swoją sytuację jeśli celem budowania biznesu jest zarabianie po prostu 5000 zł / miesiąc (to jest proste) niż jeśli Twoim celem jest zarabianie 100 000 zł / miesiąc (to już większe wyzwanie). Inne cele firmy to obrót firmy, liczba klientów, udział % w rynku itp.  

Cele to jednak dużo bardziej złożone zagadnienie.. Mieszają się tutaj cele firmy, cele osobiste, motywacja czy subiektywna miara sukcesu. Zanim zaczniesz pracę na swoim dobrze odpowiedzieć sobie na takie pytania:

  • Jaki jest cel mojej firmy? (Jak dużą firmę chcesz rozwinąć tak aby Cię satysfakcjonowała?)
  • Jaki jest mój osobisty cel w życiu? (Cel w postaci pieniędzy jest najczęściej krótkotrwały i gdy tylko go osiągniesz będziesz musiał zacząć szukać głębiej)
  • Czemu robię to co robię? (Co mnie do tego motywuje? Często ludzie mylą cele z motywacją. Przykładowo “pasja, chęć nauki i rozwoju” to świetne motywacje ale kiepskie cele bo są słabo mierzalne i na dłuższą metę się nie sprawdzą)
  • Co jest dla mnie miarą sukcesu? (Jest to przeważnie jakaś kombinacja realizacji celu firmy, celów osobistych i motywacji czemu robisz to co robisz. Ponownie pieniądze są przeważnie słabą miarą sukcesu)

Masz już cel? Niech będzie realny. Nie porównuj się z jednorożcami

Ten punkt wiąże się z celami opisanymi powyżej. Dotyczy też jednorożców czyli NIELICZYNYCH firm z wyceną powyżej miliarda dolarów o których jest stale głośno i które rozpalają serca młodych startupowców.  Co robi często ambitny i młody przedsiębiorca gdy zakłada firmę? Chce zbudować drugie Google, Facebooka, Airbnb itp. Jego cele i oczekiwania są jednak NIEREALNE (a najczęściej tych celów zupełnie brakuje).

Takie coś może prowadzić do frustracji. Dużo rozsądniej byłoby zupełnie przestać porównywać się z tego typu firmami. A jeszcze lepiej byłoby zupełnie przestać się porównywać z kimkolwiek.. nie licząc być może naszej bezpośredniej konkurencji działającej na identycznym jak nasz rynku w podobnych warunkach. Zamiast bezsensownego porównywania się z innymi lepsze jest podpatrywanie najlepszych praktyk czy trendów (pamiętając aby nie powielać działań dużych firm czy naszej konkurencji gdyż przeważnie mamy zupełnie inne potrzeby i nie znamy jednocześnie ich strategii)

Działaj i posiadaj realne oczekiwania i cele, a będziesz dużo szczęśliwszy i mniej sfrustrowany swoim biznesem.

Biznes nie jest dla wszystkich. Własna firma może zniszczyć

Bartosz: “Mimo wszystko to tekst zachęcający do własnego biznesu. Ja ubolewam trochę nad tym, że ok – fajnie, promujemy tworzenie biznesu, ale też powinno być więcej informacji o tym, że to nie dla wszystkich jest „ta droga”.

Christian: “Uważam że tu chodzi właściwe podejście. Można powiedzieć że szklanka jest do połowy pusta albo do połowy pełna. Własna firma nie jest dla wszystkich ale ci, którzy mają chęć i się nie chcą poddawać, powinni spróbować. Jak się uda, to satysfakcja gwarantowana. JUST DO IT!”

Piotr: “[…] Równowaga czy nierównowaga – ująłbym to jako zwrot w głąb stwierdzenia „własna firma nie jest dla każdego” – niby proste, a jednak skąd ta pewność bez poprzedzenia doświadczeniem swoim bądź innych ? jak najbardziej potrzebny tekst”

Kuba: “Artykuł porusza ważny temat i stanowi równowagę do ,,zachwalanej przedsiębiorczości”. Dodałbym jeszcze, że własna firma uczy cierpliwości i albo pomaga właścicielowi rosnąć i rozwijać się, albo go… niszczy jako człowieka.

O tym, że biznes czy praca na swoim nie jest dla wszystkich pisałem już w poprzednim artykule. Tutaj rozwinę jednak ten temat.

Czemu praca na swoim nie jest dla wszystkich? Decyduje o tym głównie charakter danej osoby jak słaba motywacja, słaba odporność na stres, niepewność i.. jeszcze kilkadziesiąt innych czynników 😉 z domieszką braku wiedzy, doświadczenia czy szczęścia.

Dla niektórych więc ten “masochizm” będzie wyniszczający. Jak u Abradaba “Jednym błogosławi innym przyszłość wróży marną“. W kontekście startupów prawie w ogóle nie mówi się o ekstremalnych przypadkach z bankructwem w tle, poważnymi problemami finansowymi czy w konsekwencji zdrowotnymi. Takie ekstremalne przypadki też się zdarzają.

Praca u kogoś nie uwłacza. Emocjonalny rollcoaster

Bartosz: “[…] Zawsze więcej osób będzie musiało być „u kogoś” i to wcale nie uwłacza, ani nie oznacza bycia „gorszym”. Młodzi zaczynają niestety tak uważać i zamiast się uczyć i zdobywać doświadczenie – marzą o startupach i karierze Zuckerberga z filmu.

Grzegorz:  “A prawda jest taka, że wiele ludzi woli zarabiać niewiele i mieć więcej spokoju i emocjonalnej stabilności, niż zarabiać miliony, ale żyć w tym emocjonalnym rollercoasterze.”

To też ciekawy wątek. Tak dużo pisze się dzisiaj o wolności finansowej, własnych firmach itp. że można odnieść wrażenie, że każdy powinien dzisiaj prowadzić firmę, że to jedyna słuszna droga, a praca u kogoś to obciach lub przynajmniej objaw braku jakichkolwiek ambicji.

Spotkałem tylko kilka osób, które wprost powiedziały mi, że “nie widzą siebie i nie chcą budować swojej firmy”. Kilka lat temu gdy nie byłem jeszcze “odarty ze złudzeń” (to jedna z zalet własnej firmy – człowiek coraz mocniej stąpa po ziemi – zostaje niejako odarty ze wszystkich złudzeń) trochę mnie to dziwiło. Dziś patrzę na to dużo bardziej trzeźwo. Praca na swoim to masa wyzwań i jak napisał Grzegorz emocjonalny rollcoaster. Nie każdy ma ochotę się z tym mierzyć (tak samo jak nie każdy ma ochotę zostać zawodowym sportowcem gdy zaczyna uprawiać jakiś sport czy nie każdy musi budować od razu browar gdy ma ochotę napić się piwa)

Praca u kogoś może być tak samo zajebista jak własna firma. Może tak samo rozwijać. Może tak samo realizować nasze cele. I tak samo może prowadzić do wolności czy dużych możliwości w życiu. Tak naprawdę bowiem nie ma znaczenia jak pracujesz. Znaczenie ma to jakie masz cele, priorytety, podejście, motywację, umiejętności itp. Mówiąc krótko liczy się to kim jesteś i co sobą reprezentujesz, a nie to czym się zajmujesz. Własna firma to TYLKO JEDNA z możliwych dróg.

Jest fajnie jak jest… fajnie

Mateusz: “[…] Realizm sytuacji. Rada: firmę jest fajnie prowadzić, jak wszystko fajnie idzie. Jak nie jest fajnie, albo trzeba się nalatać, żeby było fajnie, to już nie jest tak wesoło

We wszystkich rozważaniach na temat zalet i wad własnego biznesu czy zalet i wad czegokolwiek jest jedna rzecz, która zawsze zmienia nasz punkt widzenia o 180 stopni.

Gdy wszystko układa się po naszej myśli (najczęściej chodzi o kasę) widzimy przeważnie same zalety, jesteśmy zadowoleni, zmotywowani do działania itd.. Natomiast gdy przez wystarczająco długi czas coś się nie układa (najczęściej chodzi o brak kasy) widzimy coraz więcej wad.

To jak się czujemy W DANYM MOMENCIE ma ogromny wpływ na to jak oceniamy otaczającą nas rzeczywistość W OGÓLE (a nie tylko w danym momencie). To jeden z błędów poznawczych. Jesteśmy po prostu jak chorągiewki i kierują nami emocje. Prozaiczny fakt „jak nam AKTUALNIE idzie w biznesie” będzie miał decydujący głos w ocenie czy rozwijanie firmy jest fajne czy nie 🙂

Podsumowanie

Zależało mi aby stworzyć tekst zachęcający do przedsiębiorczości ale opisujący jednocześnie wady własnego biznesu.

Mam wrażenie, że znów większość opisanych tutaj lekcji czy wad to tzw. „oczywiste oczywistości”. Jednocześnie odnoszę wrażenie, że największy problem mamy właśnie z nimi ze względu na ich powszechność.

Dziękuję Wam za komentarze do poprzedniego artykułu. Bez Was ten artykuł by nie powstał.  Zachęcam również do dzielenia się swoimi przemyśleniami pod tym artykułem oraz tradycyjnie już do udostępniania go innym jeśli był pomocny.